Czego nauczyły nas Stany vol. 2 czyli mniej znaczy więcej

image

Spis treści

Lekcja 3, Temat: czy ja tego potrzebuję

Kiedy jechaliśmy do Stanów zostawiliśmy w Polsce nasz dom, nasze nowiutkie mieszkanie, przez nas zaprojektowane, wymyślone, nasze. Mieszkanie, nad którego wymyślaniem spędziliśmy wiele godzin zastanawiając się jakie kafelki będą najlepiej wyglądały w kuchni, kłócąc się o żyrandole, zamawiając meble na wymiar, wyklejając ścianę cegłami, szukając kanapy która będzie pasować do naszej szarej komody. A po przyjeździe do Stanów trafiliśmy do mieszkania, w którym na podłodze była beżowa wykładzina w pokojach, a w kuchni i łazience linoleum. Stare sprzęty, meble z płyty, ciemne, brzydkie kanapy, i lampa, która dawała blade, migotliwe światło.

Oprócz tego zostawiliśmy w Gdyni jakieś 90% naszych rzeczy: książek, ubrań, sprzętów, pamiątek. Rzeczy, które tak misternie gromadziliśmy przez te wszystkie lata. 

Tylko, że w ogóle nam to nie przeszkadzało. To, że zamieniliśmy stylowe meble na wraki z odzysku a elegancką łazienkę na zwykły kibel. To, że na szafkach nie stoją ramki z naszymi zdjęciami, w oknach nie stoją kwiaty, moja kolekcja książek Murakamiego jest na drugim końcu świata, razem z większością zabawek Igora. Czuliśmy się dobrze w tym mieszkaniu, między tymi rzeczami, na które w sklepie nigdy nie zwróciłabym uwagi, no chyba żeby je wyśmiać, za to pozbawieni naszych własnych skarbów.

Nie było problemu z rupieciami, nie trzeba było myśleć gdzie je upchnąć, tłumaczyć, że nie chcę wyrzucać tej kurtki, bo moda może wróci, a ta pudełko z muszelkami to pamiątka. Nie musiałam się zastanawiać w co się ubrać, choć miałam tylko kilka kompletów ubrań, ale były to same ubrania które naprawdę lubię nosić i w których czuję się dobrze.

Chyb jednak to prawda, że rzeczy czynią nas niewolnikami, a tam poczuliśmy się trochę od tego wyzwoleni.

Nich chodzi tylko o ubrania i przedmioty, ale praktycznie o wszystko. Liczy się funkcja, a jeśli coś spełnia tą funkcję, bez względu na to jak wygląda, jest dobre i nie trzeba tego zmieniać. Dotyczy to dosłownie wszystkiego od stodoły przez domy po samochody. Jeśli odpada ci zderzak to nie powód żeby od razu kupować nowy, zwłaszcza jeśli trzyma się na szarą taśmę. Nie mówiąc o tym, że nikt nie naprawia zwykłych zarysowań. Najlepsza restauracja w całym Stanie ma na podłodze linoleum a w kanapach dziury, ale jedzenie jest niebo w gębie, a o to chyba chodzi.

Nie chodzi o to, żeby wyzbyć się rzeczy, albo wyrzucić teraz wszystkie przedmioty i pamiątki i żyć jak asceci, ale o to żeby traktować rzeczy jak rzeczy, a nie jako coś co nas definiuje, coś czego potrzebujemy by określić swój status albo by po prostu to mieć. Polecamy film dokumentalny: Minimalism: A Documentary About tahe Important Things. To nie żaden nawiedzony film o tym jak cudownie jest żyć bez niczego, albo o tym jak minimalizm uzdrowi twoje życie, autorzy nie odwołują się do sił wyższych, karmy, czy mody. Pokazują jak zmieniło się ich życie, bez ochów i achów tylko zwyczajnie, po prostu. Nie nazwalibyśmy się minimalistami, ale możemy się podpisać pod przesłaniem tego filmu.

Lekcja 4, Temat: nie bój się, odważ się

Nowe miejsce to nowe wyzwania, z którymi musisz się zmierzyć. Tyle obaw. Czy Igor będzie się dobrze czuł między ludźmi, których nie zna i którzy na dodatek mówią w innym języku? Jak sobie poradzi w tych upałach? To ważny czas w rozwoju dziecka, czy wyjdzie mu to na dobre? Czy w ogóle nam się tam spodoba? Co zrobimy jeśli ktoś nas okradnie? A co jeśli któreś z nas zachoruje? Jak się przygotować? A co jeśli czegoś zapomnimy? A jeśli na lotnisku nie dostaniemy wizy?

Z każdą zmianą wiążą się obawy i pytania. Nasz wyjazd do Stanów to nie był może wielki wyczyn, ale dla naszego trzyosobowego ekosystemu była to ogromna zmiana. Poza tym każda większa podróż wiąże się z pytaniami, zwłaszcza z perspektywy rodzica. Jeśli jesteś rodzicem, myślę, że świetnie mnie zrozumiesz.

Ale większość tych obaw może okazać się nieuzasadniona. W większości przypadków problemy rozwiązują się łatwiej niż w naszych wyobrażeniach, o ile w ogóle wystąpią. I tak było w tym przypadku. Oczywiście były trudności, ale zupełnie inne niż te z mojej głowy. Np. język: na początku Igor miał trudności, ale kiedy poznał pierwszego kolegę przełamał się i zaczął mówić, mylił się, jasne i co jakiś czas przychodził zapytać o jakieś słowo (np. jak powiedzieć 3,5 – bo przecież nie może po prostu powiedzieć, że ma 3 lata ;)) ale potem poszło z górki. A skoro dogadał się w obcym kraju i obcym języku to teraz zaproszenie do zabawy obcych dzieci na placu zabaw w Gdyni to pestka.

Oczywiście warto przygotować się na realne zagrożenia, warto czytać czy to o naturalnych zagrożeniach jak niebezpieczne gatunki zwierząt występujące tam gdzie się wybierasz, jak ich unikać i zapewnić sobie bezpieczeństwo. Jakie choroby są częste tam gdzie się wybierasz, czy w związku z tym potrzebne będą szczepienia? Czy o tym jaki wpływ mają zmiany na psychikę dziecka? Czytaj, dowiedz się, ale wiedzę potraktuj jako bank informacji, do których w razie czego sięgniesz, albo zadaniowo: szczepienia – załatwione, spray na owady – kupiony, członkowie wyprawy pouczeni jak się zachować na szlaku w rejonie gdzie występują grzechotniki. Niech odpowiednie przygotowanie merytoryczne doda ci pewności zamiast zniechęcać. Nie bagatelizuj, ale nie wyolbrzymiaj. Po prostu podejmij decyzję i odważ się ją zrealizować.

Egzamin

Jak to się stało, że nasze mózgi przestały być projektorem ciągłych obaw, domysłów i potrzeb? Może to przez wyzwania, którym wspólnie musieliśmy sprostać? Może to przez czas, na spędzenie którego zostaliśmy wspólnie skazani? A może po prostu to prawda, że podróże kształcą 😉 Pewnie wszystko po trochu.

Oczywiście nie staliśmy się teraz całkowicie wolnymi od stresu i zmartwień minimalistami, którzy mają po pięć ubrań w szafie i rozdali wszystkie zabawki swojego dziecka. Ale chociaż w jakimś stopniu udało nam się spojrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy. Chyba jednak trochę bardziej właściwej.

Wszyscy przywozimy ze swoich podróży cząstkę miejsc, w których byliśmy. My ze Stanów przywieźliśmy trochę spokoju amerykańskiego południa, z Hiszpanii miłość do biesiadowania no i nie pozbyliśmy się nabytego w Polsce uzależnienia od długich spotkań przy grillu i nocnych rozmów o sensie życia.

Część pierwsza tu: https://rodzinanomadow.pl/czego-nauczyly-nas-stany1/

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej wpisów

image
Artykuły

Książka: Busem przez Świat. Alaska i Kanada

image
3 miesiące w Arkansas

Road Trip po Teksasie # 2 – Kaniony Teksasu: Palo Duro i Caprock

image
Z 4 latkiem przez Amerykę

USA #8 – Dzień 5 – Gorąco jak w piekle, czyli Death Valley