W Morro Bay nie dostaliśmy się na kemping. Po pierwsze w Stanach był właśnie długi weekend. Po drugie czego właściwie spodziewaliśmy się o 22 w kempingu nad samym oceanem.
Za to mieliśmy bliskie spotkanie drugiego stopnia z fokami (drugiego bo co prawda widać było je słabo ale ich wesołe krzyki niosły się po calej okolicy aż do hotelu w którym spaliśmy). Poza tym spóźniliśmy się na rejs z widokiem na wieloryby i przekonaliśmy się że fale wcale nie są takie straszne, za to straszny jest pewien mieszkaniec tych wód widziany trzy dni temu.
Najlepiej Morro Bay opisuje cytat z autora, który palcem na brudnej szybie samochodu napisał: Honk if you like waves
Jak wygląda miasteczko jak z filmu Uwolnić Orkę? Jak śpiewają foki? zobaczcie sami:
2 thoughts on “USA # 5 – Dzień 3 – Morro Bay”
Warto zatrzymać sie Morro bay tak mniej więcej w połowie drogi jedynką jeśli planuje się przejazd jedynką z LA do SF. Polecam cała drogę bo jest wyjątkowo klimatyczna ( jeśli jest cała przejezdna). Po drodze jest kilka fajnych atrakcji jak Hearst Castle, wodospad oraz stacja słoni morskich. W samym Morro Bay godna polecenia jest ta dziwaczna góra, plaże za tą górą ( jak na filmie) oraz tawerny z pysznymi rybami (trochę drogie ale warto!). Smutnym akcentem psującym kompletnie widok jest ogromna elektrownia ( już nieczynna) której kominy są okropne dla krajobrazu.
Tak, ta elektrownia szpeci, niestety takie molochy widzieliśmy jeszcze kilka razy w otoczeniu pięknych krajobrazów. Chcieliśmy jechać dalej wzdłuż wybrzeża na Big Sur ale niestety trasa była zamknięta. Bardzo żałowaliśmy bo słyszeliśmy o niej wiele dobrego. Hearst Castle Wow, szkoda że ominęliśmy to miejsce 🙂