Dotarliśmy. Jest 1 w nocy i powoli wracamy do świata żywych, bo od razu po dotarciu do hotelu (niektórzy jeszcze wcześniej) popadaliśmy jak muchy. Grzesiek zasnął pisząc maila na fotelu. A ja to w ogóle odleciałam i żeby spać bez wyrzutów sumienia śniło mi się ze robie to co zrobić miałam (np. śniło mi się ze juz napisałam ten post😉).
Do hotelu dotarliśmy nie bez przygód. Ogólnie podróż była bezproblemowa choć niesamowicie długa, ale mieliśmy stresujący incydenty, o którym opowiemy wam jak się uporamy ze zmianą czasu. Na razie na YT ląduje relacja z podróży.