Jebel Jais – najwyższy punkt widokowy w Emiratach

image

Spis treści

Nie, wcale nie osławiony Burj Khalifa, a góra Jebel Jais to najwyższy punkt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Igorowi trudno było uwierzyć, że może być coś większego niż górujący nad głowami przechodniów w Dubaju Burj Khalifa. Burj Khalifa zawojował miejską dżunglę Dubaju, ale i tak natura na razie wygrywa z potężnym przemysłem budowlanym, choć nie wiadomo na jak długo. Już teraz prawie na sam szczyt prowadzi asfaltowa droga, a plany budowy resortów, hoteli, pól golfowych i stoków narciarskich (nie to nie pomyłka) już w toku. Ale na razie króluje tu niepodzielnie piękna natura i zdecydowanie warto uciec z miasta żeby jej królestwo odwiedzić.

 

Dojazd i droga

Nie wiem czy Jebel Jais można nazwać alternatywą do wjazdy na szczyt Burj Khalifa, jednak to dwie zupełnie inne atrakcje, ale jeśli chodzi o widoki, to Jebel Jais jest bardzo interesującą propozycją. W dodatku darmową. Wjazdu na górę nie trzeba rezerwować, ani stać w kolejkach. Ale trzeba trochę zachodu, żeby się tam dostać. Tym zachodem będzie wynajęcie samochodu i ruszenie w drogę do emiratu Ras Al- Khaimah. Droga w jedną stronę zajmie około 2-2,5 godzin, ale ostatnie 0,5 godziny jazdy to już oglądanie pięknych gór, wąwozów, wadi i od czasu do czasu jakiegoś koziołka.

W górach Hajar jest wiele tras z górskimi widokami, kilka z nich biegnie przez wadi, czyli obszary, które po deszczu zmieniają się w koryta rzeczne. Niektóre z nich są trudne jeśli chodzi o warunki jazdy, ale z drogą na Jebel Jais na pewno poradzi sobie mały samochód z wypożyczalni.

Jebel Jais najwyższy punkt w Emiratach

Spacer w koronach gór Hajar

Jest wiele ścieżek, którymi można dostać się do pięknych punktów widokowych, dolin, albo opuszczonych wiosek, problem w tym, że nie ma oznaczonych szlaków. Więc albo wcześniej trzeba wybrać sobie miejsce wędrówki i do niego się kierować, albo jak spora część osób, które tu przyjeżdżają, zdać się na los i iść w górę.

Szczyt góry Jebel Jais znajduje się w Omanie (1925 m n.p.m.), ale fragment jej zbocza jest najwyższym punktem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (1910 m n.p.m.). Trochę tak jak nasze Rysy, które dzielimy ze Słowacją. I tak jak w przypadku Emiratów, to nie nam trafił się sam czubek. Droga na samą górę jest zamknięta, trzeba zaparkować na jednym z parkingów wzdłuż drogi i dalej ruszyć na piechotę, co przyjęliśmy z zadowoleniem (zwłaszcza Igor, który już wcześniej pytał się czy będziemy się wspinać).

Ze względu na brak szlaków każdy idzie gdzie mu się wydaje i kończy wędrówkę gdzie mu się podoba. I nam w sumie nie przeszkadzał ten sposób zdobywania góry.

Boso przez góry Hajar. Albo w klapkach

Swoboda zdobywania Jebel Jais objawiała się też w całkowitej dowolności potrzebnego ekwipunku, stroju i przygotowania. Spotykaliśmy porządnie przygotowanych hikerów, studentów w trampkach niosących na ramionach szmaciane torby, arabów w długich sukniach i szatach, i wielu hindusów, którzy kompletnie nie przywiązywali wagi do ekwipunku czy stroju. Jeden pan niósł małe dziecko idąc po obsuwających się kamieniach w plastikowych japonkach. Jedna kobieta, która mogła mieć 70 lat (chyba babcia, albo prababcia tego małego co go niósł tamten od japonek) szła na boso. I dali radę.

To może być trochę szok kulturowy. U nas jak ktoś w Tatry wybierze się w trampkach to mogą go pokazać w Teleexpressie jako nieodpowiedzialnego turystę. Nie zrozumcie mnie źle, do natury trzeba mieć respekt, ale nie musi się on przejawiać w sprzęcie czy profesjonalizmie a w myśleniu i odpowiedzialności. Jeśli mam trampki to może nie wejdę w nich na Rysy, ale na spacer po Dolinach czemu nie? A tutaj na Jebel Jais? Ci ludzie na co dzień chodzą w takich butach, często też po wymagającym terenie. I spacer tylko, że pod górę nie będzie dla nich czymś nad czym w ogóle warto się zastanawiać w kontekście tego jakie buty wybrać. W każdym razie po nikogo nie trzeba było wzywać ratowników.

Góry i śmieci czy góry śmieci?

Na wjeździe w rejon gór Hajar stał oficjalnie ubrany Pan. W samochodzie w szybkiej rozmowie przewidzieliśmy dwie możliwości: albo będą pobierać opłaty za wjazd, trochę to wyglądało tak jak w Parkach Narodowych w USA, albo się zgubiliśmy i to granica z Omanem. Żaden z naszych scenariuszy się nie sprawdził. Pan rozdawał worki na śmieci wraz z ulotką o tym, że śmiecenie jest karane wysokimi grzywnami. Rzeczywiście śmieci to duży problem w Emiratach. W mieście tego nie widać, ale na pustyni czy tu w górach widać to bardzo. Wiele osób przyjeżdża tu robić pikniki, grille, ogniska, a potem wstają, wszystko zostawiają i odjeżdżają. O ile kiedy byliśmy na krótkim spacerze na pustyni, gdzie tylko spojrzeć było widać śmieci, trudno było zrobić zdjęcie bez nich, tak tu w górach trzeba przyznać, że walka ze śmieciami musi odnosić już pierwsze sukcesy, bo poza pojedynczymi przypadkami. Mogliśmy cieszyć się widokiem gór tak jak trzeba się nimi cieszyć, bez śmietnika wokół.

Jebel Jais najwyższy punkt w Emiratach

Narty na Jebel Jais?

Czemu nie, czasami spadnie tu śnieg. Rok temu w grudniu, kiedy popadało białego pyłu na Jebel Jais zrobił się korek, bo każdy ten śnieg chciał zobaczyć. Te incydentalne opady dały władzom chyba do myślenia i ponoć powstają już plany utworzenia w tych górach narciarskiego kurortu. Muszę przyznać, że specjalnie mnie to nie dziwi. Ciekawe tylko ile czasu to potrwa i czy zrobią to w taki sposób, żeby to piękne miejsce nie zamieniło się w kipiący komercją, światłami i splendorem cyrk. Póki co macie jeszcze kilka ładnych lat na spacer po Jebel Jais. A od tego roku możecie też zjechać po najdłuższej kolejce tyrolskiej na świecie. Koszt to 650 AED (https://en.rasalkhaimah.ae/).

Pro tip na pyszne jedzenie

Po spacerze w górach pewnie będziecie głodni. My byliśmy. I mamy dla Was coś pysznego. Tylko uprzedzam, trzeba będzie odrzucić swoje przyzwyczajenia co do standardów i nie oceniać lokalu po wyglądzie. Często zdarza nam się tak, że mówimy: „no dobra spróbujemy tu, a jakby co będziemy szukać ratunku w jakimś McDonaldzie (może nie jest to najlepszy wybór, ale przynajmniej gwarantujący pewne normy sanitarne)” a potem serwują nam taką ucztę, że nie tylko nie trzeba szukać żadnego szybkiego baru, ale możnaby jeszcze spakować kilka dań na wynos. Tak właśnie było w Ras Al-Khaimie gdzie pojechaliśmy prostu z gór Hajar. Okazało się, że poza hotelami i kurortami nie ma tu specjalnie gdzie się wybrać na obiad. W końcu wypatrzyliśmy jakąś azjatycką budkę. Pani była w szoku, że ktoś chce zjeść na miejscu i miała problemy ze skompletowaniem czystych krzeseł dla naszej trójki. A było przepysznie. Polecamy wam zajrzeć w to miejsce(nie wyszukacie go na Google Mapsie, ale jest właśnie w tym miejscu):

A na przeciwko jest jeszcze lodziarnia, gdzie też pewnie wasza wizyta wzbudzi żywe zainteresowanie obsługi. Klienci nie wysiadali tu z samochodów, a panowie z obsługi zanosili zamówienia do samochodów. A na trasie od lady do auta nie spuszczali nas z oczu. Polecamy lody ciasteczkowe. Pycha.

Jebel Jais najwyższy punkt w Emiratach

Podsumowując: warto, warto, warto. Jeśli możecie wynająć samochód i wyrwać się z Dubaju, to do dzieła. Zwłaszcza, że tu zobaczycie i doświadczycie zupełnie innych Emiratów, kto wie czy nie ciekawszych.

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej wpisów

image
Artykuły

Polskie opowieści z podróży po świecie

image
5 mórz

Czechy: pałac w Lednicach

image
Z 4 latkiem przez Amerykę

USA #22 – Jak zrobić zdjęcie do National Geographic