W Stanach football, oczywiście ten z tą jajowatą piłką, jest wszędzie. Włączysz telewizor leci mecz footballu, z kim nie pogadasz wszyscy pytają czy byłeś już na meczu miejscowej drużyny, wyjeżdżasz sobie z pustyni Sonora i pierwsza oznaka cywilizacji jaką spotykasz to… mecz licealnej drużyny footballu amerykańskiego.
A już taki football gdzieś między górami, oglądany z paki pickupa, gdzie kibicują cheerleaderki znane wszystkim miejscowym z imienia jest najbardziej amerykański. No i to, że znowu, nagle na twojej drodze pojawia się coś wyjątkowego: miasteczko z filmu, miasto hippisów czy biletowany mecz szkolnego footballu też nam się zaczyna mocno kojarzyć z Ameryką. Jednego dnia w pobliży pustyni Sonora przejeżdżasz koło masowej fabryki mięsa(stąd na filmie wątek o szczęśliwych i nieszczęśliwych krowach), a kilka mil dalej wjeżdżasz w góry gdzie ziszczają się wszystkie amerykańskie filmy o cheerleaderkach i najlepszych chłopakach w high-school. Ameryka normalnie.
Jeśli chcesz poczytać o footballu w wydaniu uniwersyteckim i orkiestrze liczącej prawie 300 osób najcierpliwszych nastolatków jakich spotkaliśmy to klikaj tu: https://rodzinanomadow.pl/amerykanski-futbol/
Praktyczne informacje:
Wstęp: 7$ za osobę, chyba że chcesz wejść zobaczyć kilka minut tak jak my, wtedy jest szansa na rabat 😉 bo jak już płacić i to wcale nie mało to może lepiej wybrać się na rozgrywki zawodowe albo uniwersyteckie, choć takie imprezy krzaki też mają swój klimat.
Kibicowanie: zazwyczaj można kupić koszulki lub gadżety drużyny w rozsądnych cenach na samym meczu, ale koszulki lokalnych drużyn często dostaniesz tez w Walmarcie lub Targecie.