GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ NA NOCLEG NA WĘGRZECH – CHY-KARA FARM CAMPING

image

Spis treści

W podróży czasami trafisz gdzieś przypadkiem i na chwilę, tylko żeby się przekimać i ruszać dalej. I to miejsce, które miało być tylko nieznaczącym przystankiem na trasie, kradnie Ci serce. My takie miejsce znaleźliśmy gdzieś pośrodku pola słoneczników na węgierskiej wsi. Ni to kemping, ni to farma, trochę agroturystyka, trochę miejsce spotkań i wieczornych opowieści ludzi drogi i niesamowicie gościnnych gospodarzy. Węgry są po drodze na szlaku z Polski do Rumunii, Serbii czy Chorwacji dlatego warto wiedzieć gdzie się zatrzymać na nocleg na Węgrzech, albo na niezwykły dzień.

Chy – Kara Farm Camping – jak tam trafiliśmy i co znaleźliśmy na miejscu

Nie planowaliśmy się tu zatrzymać, nie znaliśmy tego miejsca, ani o nim nie słyszeliśmy, ale kiedy zobaczyłam na Google Maps zdjęcia od razu wiedziała, że tam dziś będziemy nocować. Moją uwagę na zdjęciach przykuły małe, piękne, kolorowe domki: jeden bardziej tradycyjny: biały, z niebieskimi okiennicami i drugi: domek ziemianka, którego dach porasta trawą, gdzie na łóżko wchodzi się po drewnianej drabince – domek jak dla hobbita. Na zdjęciach widać było też jurtę, gdzie można się zatrzymać większą grupą, rozbite na polu namioty, taras i letnią kuchnię. Wszystko to co na podstawie zdjęć mogłam wywnioskować: że to miejsce z dobrą energią, wyjątkowe i przytulne, na miejscu nie tylko się potwierdziło, ale przeszło nasze oczekiwania.

 

 

Przyjechaliśmy na sam wieczór. Bardzo miło zaskoczyło nas to, że gdy tylko wjechaliśmy na podwórko gospodarze wyszli do nas z uśmiechem i jakoś tak poczułam się nie jakbym wjeżdżała do jakiegoś ośrodka ale do cioci na wsi. Jay – gospodarz, od razu zabrał Igora do karmienia owiec. Razem też kładli baranki spać: zagonili je do małej drewnianej chatki z wyciętym na bramce sercem.

 

 

Annemieke i Jay – gospodarze

Ale tacy wiecie, gospodarze z prawdziwego zdarzenia, nie tylko właściciele.  Annemieke i Jay to tacy gospodarze, którzy przyjmą, ugoszczą, oprowadzą po obejściu, a jeśli będzie niedziela to zaproponują Ci żebyś pojechał z nimi powozem do kościoła. Będą siedzieć z Tobą i rozmawiać do nocy o życiu, o ludziach i zwyczajach węgierskiej wsi, o podróżach, Jay może postraszy Cię rzekomym aligatorem mieszkającym w sadzawce albo opowie historie ludzi, którzy zatrzymują się tu w drodze. A mogą to być naprawdę ciekawe historie.

 

 

My siedząc wieczorem na tarasie i sącząc piwko prosto z lodówki poznaliśmy młodą parę holendrów, którzy rzucili swoje prace kilka miesięcy temu i przemierzają Europę na motorach: Gandalfie i Hulku. (Domki hobbitów jak w Shire, Gandalf, hmmm, z czymś mi się to kojarzy ;)). Gadaliśmy kilka godzin. Jay opowiadał, że ich kemping jakoś staje na drodze ludziom takim jak my, jak nasi nowi znajomi, ludziom drogi. To miejsce było świadkiem niezliczonej ilości opowieści z podróży życia wielu osób. Z naszej też. Jay wspominał kilku gości, którzy zapadli mu w pamięci. Pewna Polka, która kiedyś się tu zatrzymała powiedziała Jayowi, „ale po co Wam jechać w świat, skoro to świat przyjeżdża do Was.” i tak jest.

 

 

 

Annemieke i Jay zbudowali to miejsce po swojemu i sami. Jeden z domków dla gości powstał ze starej kuchni letniej, a ziemianka, w której my spaliśmy powstała z tego co zostało. Teraz stawiają szkielet kolejnej jurty i zasadzili krzewy, które niedługo stworzą spory labirynt. To miejsce jest ich i to poznasz po stojących na kredensie holenderskich drewniakach, po taczce przerobionej na leżak i po stoliku zrobionym z beczki.

 

Książka o Wyprawie 5 Mórz, w której więcej porad i opowieści z podróży do kupienia na

rodzinanomadow.pl/kupksiazke

image

 

Warunki, cena i dojazd

Może się wydawać że jest tu tylko to co potrzebne, nic zbędnego (po Chy-Karze oprowadzam Was na filmie). Trochę ascetycznie, trochę tak prosto, tylko że w takim bardzo przytulnym i uroczym wydaniu. Miednice do porannej toalety są ustawione na żelaznych stojakach razem z haftowanym ręcznikiem i starą olejną lamą. Wszędzie Annemieke dodała jakiś detal, szczegół który dodaje temu miejscu czaru. Zwłaszcza te małe świeczki, które Annemieke zapala każdego wieczoru w całej Chy – Karze: na okienku domku hobbita, przy starym piecu, gdzieś w starej donicy.

Kuchnia

W letniej otwartej kuchni jest wszystko co potrzeba by przygotować sobie posiłek: lodówka, zlew, naczynia, palniki gazowe. Możesz też poprosić Annemieke o przygotowanie śniadania za dodatkową opłatą. A w lodówce jest mini barek, gdybyś miał ochotę na zimne piwko do wieczornych rozmów.

Prysznic

Czyli strefa wellness, jak mówi Annemieke.  Prysznic jest też na zewnątrz, woda jest nagrzewana w beczce promieniami słońca i jest przyjemnie letnia. Jak to wygląda zobaczycie na filmie. Jak na warunki niby polowe jest bardzo wygodny i zapewnia prywatność. Z resztą całe to miejsce, mimo takiego prostego charakteru jest tak przemyślane że można się tu czuć komfortowo, nawet idąc w laczkach pod prysznic pod gołym niebem.

Toaleta

Toaleta też co do zasady taka jak kiedyś była u mojej babci, tylko zrobiona tak bardziej schludnie, higienicznie i tak żeby zapewnić komfort mieszczuchom bez dodatkowych wrażeń zapachowych ;).

Taras

Do dyspozycji wszystkich gości jest spory taras przy domu Annemieke i Jaya. Niby norma, ale tak jak już wspominałam, na tym tarasie można spędzić naprawdę miłe chwile.

Cena

Aktualną cenę sprawdzisz u nich na stronie: Chy-kara Farm Camping, są też na bookingu. My zapłaciliśmy 30 euro za domek i 6 euro za pyszne śniadanie od osoby, z tym, że za Igora nie płaciliśmy. Igor dostał też od Annemieke coś co nazwała „survival pack” a co w praktyce było paczuszką przekąsek na drogę.

Kemping

W Chy-Karze można też rozbić swój namiot. Na stronie nie ma niestety informacji ile kosztuje kemping. Napisałam do Annemieke z takim pytaniem i zaktualizuję tą informację jak tylko dostanę od niej odpowiedź. Zawsze możesz zadzwonić i zapytać, a wszystkiego się dowiesz i tylko będziesz mieć większą ochotę tam pojechać po rozmowie z nią 😉

Dojazd

Doprowadzi Was Google Maps, bez problemu, ostatnie dwa kilometry jedzie się polną drogą trochę pozarastaną trawą, ale co jakiś czas zobaczycie znaki namalowane ręką Annemieke: jeap, this way. Mapy google prowadzą na same podwórko:

Jak znaleźć taki nocleg?

Sposobów jest kilka, w tym przypadku znalazłam Chy-Karę jeżdżąc palcem po mapach Google i klikając na kolejne pinezki z kempingami, hotelami, noclegami, patrząc tak, żeby na mapie było wkoło dużo zieleni. O tym jak szukać kempingu w Stanach pisaliśmy tu: jak znaleźć kemping w Stanach. W Europie też działa aplikacja iOverlander, chociaż realia kempingów są tu zupełnie inne. Szukając hoteli często korzystamy z bookingu: Tanie hotele – 5 rzeczy, które musisz wiedzieć podróżując z dzieckiem.

To małe miejsce dwa kilometry słoneczników za wsią Pálmonostora to z pewnością miejsce z duszą. I z sercem dla każdego gościa. Czy to zbłąkanego, czy szukającego ciszy i spokoju. Myślę, że jeśli się tam znajdziesz nie będziesz żałować, a Twój postój będzie czymś więcej niż nocką w jakimś hotelu, którego za rok nawet byś nie pamiętał.

1 thought on “GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ NA NOCLEG NA WĘGRZECH – CHY-KARA FARM CAMPING”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej wpisów

image
Z 4 latkiem przez Amerykę

USA#24 – Monument Valley i Navajo National Monument

image
5 mórz

WIEDEŃSKI SZLAK WINA – INNE I SMACZNE SPOJRZENIE NA WIEDEŃ

image
Dubaj - Święta u Szejka

25 rzeczy, które musisz wiedzieć jadąc do Dubaju